24 maja 2023
Z KART HISTORII – MISJE ŚWIĘTE 2003 ROK

WSŁUCHANI W DRGNIENIE SERCA

Nie możemy utracić tego, co w  nas najpiękniejsze: człowieczeństwa i  wrażliwości serca – apelował do parafian ks. Jan Częczek.

– I  oto w  tym etapie dziejów zbawienia, otrzymujemy prezent od Boga, przez wstawiennictwo Matki Jego Syna – dar czasu. Wspomniał ks. Tadeusz Kocór, że jest to czas szczególny. Otrzymujemy czas. Czas, który będzie się tu barwił i  mienił kolorami wieszanych flag. Ich zwiększająca się liczba będzie zwiastować, że coraz bliżej jest spotkanie z Matką. Te konteksty są bardzo ważne. Jest tylko problem. Co zrobimy z  tym czasem? Bo z darem Boga, aby ten zaistniał, jest tak, jak w relacjach ludzkich – ja mogę dać tobie dar, ale moja ręka pozostanie w próżni jeśli po ten dar nie wyciągnie się twoja dłoń. Złączone razem uwydatniają piękno daru. Nawet jeśli jest to niewielki dar. I oto Bóg wyciąga dłoń do każdego i każdej, którą zna po imieniu – to słowa z  kazania ks. prał. Zbigniewa Suchego na rozpoczęcie rekolekcji w parafii Najświętszej Maryi Panny Królowej Polski w  Ustrzykach Dolnych.

Misje Święte, które odbyły się w  tutejszej parafii w dniach od 24 do 30 maja 2003 r. były szczególnym czasem działa­nia Boga. Zbiegły się one z  przygotowaniem parafii do peregrynacji Matki Bożej w kopii Jasnogórskiego Ob­razu. Trudu głoszenia Słowa Bożego pod­jęli się kapłani naszej archidiecezji: ks. prał. Zbigniew Suchy, redaktor wydania Niedzieli Przemyskiej i  redaktor Archidie­cezjalnego Radia Przemyskiego „Fara” oraz ks. prał. Tadeusz Kocór, dyrektor Wydziału Nauki Katolickiej Archidiecezji Przemyskiej.

Kiedy ogłasza się misje święte czy rekolekcje pojawiają się różne nastroje w  ludzkich sercach. – Są tacy, którzy cie­szą się, że na co dzień zagonieni, będą zo­bligowani porządkiem misji czy rekolekcji, aby znaleźć czas dla siebie, dla swojej ro­dziny. Są tacy, którzy przyjmują to z  irytacją… Znowu przyjedzie jakiś kle­cha, stanie nieco wyżej i  będzie się mą­drzył, będzie wypominał, będzie nakazy­wał. Nie są to najgorsze odczucia. Chcemy uspokoić, że nikt nie będzie krzyczał, ni­czego nie będzie nakazywał, ponieważ, jak mówił Norwid „niemożliwy jest gwałt za­dany ludzkiej osobie, zniewolić możesz się tylko ty sam”. Nikt inny, bo jesteś wolną osobą. Ale posłuchaj tego drgnienia serca, posłuchaj tego niepokoju i  znajdź źródło, dlaczego to ogłoszenie tak mnie zirytowało – zachęcał w  kazaniu ks. Zbigniew Suchy.

Misje Święte były wielką katechezą para­fialną. Misjonarze przypomnieli i  uświadomili nam na nowo, że wciąż na­leży udoskonalać naszą wiarę. Bo infanty­lizm w wierze może nieść niepokój o  nasze zbawienie. Zatraciliśmy poczucie lęku, poczucie grzechu. Musimy na nowo przyjrzeć się naszemu zachowaniu, wyra­żającemu się w  naszej postawie we­wnętrznej (a więc przede wszystkim w naszej modlitwie) i zewnętrznej (naszej mowie, zachowaniu, ubiorze w  kościele, znakach religijnych, jak choćby posiadaniu medalika czy różańca). Okazją do weryfi­kacji tych postaw było nabożeństwo prze­błagalne za  grzechy, gdzie wspólnota pa­rafialna dokonała rachunku sumienia i  przepraszała Boga za  swoje winy. To było jednocześnie przygotowanie do sa­kramentu pokuty.

A potem był ten szcze­gólny dzień dla rodzin – Msza św. w  ich intencji. Kościół zapełnił się cały. Tak jak kiedyś, w przypadku jednych – kilka, kil­kanaście, a może kilkadziesiąt lat temu, dla drugich, być może całkiem niedawno, małżonkowie odnowili swoje przyrzecze­nia małżeńskie, a  więc powtórzyli te same słowa przysięgi małżeńskiej, które wypo­wiedzieli w dzień własnego ślubu. I  było widać na ich twarzach, że są wzruszeni, że coś ściska ich gardła, a  w niejednym oku kręci się łza – wierzymy, że ta szczęścia. Na drogę życia pobłogosławione przez ro­dziców zostały także ich dzieci. A  ks. Ta­deusz Kocór pytał, jak wygląda nasz dom. – Dom to ludzie, którzy go tworzą. Dom to przede wszystkim miłość, wierność, prawda, wzajemna troska o  siebie. Dom stwarza poczucie bezpieczeństwa, jest azylem. Dom to nie tylko budynek. Miesz­kanie to nie jest jeszcze dom. Można mieć piękną willę i  nie mieć domu, ale można mieć ciasne mieszkanie i  mieć dom. W  domu jest miejsce dla każdego. Za  domem tęskni ludzkie serce i  jest on nam potrzebny. Dlatego też człowiek, który ma dom jest szczęśliwy. Misje Święte to czas budowania domu w  sobie. Życzę wam, aby każdy z was był domo­twórcą, abyście ten dom zbudowali w swoim sercu, w rodzinie, w sąsiedztwie i wszędzie. Abyście do siebie przemawiali językiem domu, to zna­czy językiem miłości. Na koniec rodzinnej Eucharystii wszyscy zostali posileni Cia­łem i  Krwią Pana Jezusa.

Misje Święte były także czasem we­ryfikacji jednej z fundamentalnych prawd naszej wiary – świętych obcowania. Wierni obu ustrzyckich parafii: św. Józefa Robot­nika (tu odbywały się równolegle Misje Święte) i  Najświętszej Maryi Panny Kró­lowej Polski spotkali się na cmentarzu.

W wygłoszonym kazaniu ks. Jan Częczek z Wydziału Nauki Katolickiej Archidiece­zji Przemyskiej (prowadził równoległe Mi­sje św. w parafii św. Józefa Robotnika) zwrócił uwagę, że naszym obowiązkiem jest troska modlitewna o  tę część parafial­nej wspólnoty, która tworzy Kościół Try­umfujący, a o której często zapominamy. Ale cmentarz jest też miejscem, gdzie uświadamiamy sobie swoją małość. Więc musimy uwierzyć w Boga, zachowywać Jego przykazania i pilnować, aby nie utra­cić tego, co w nas najpiękniejsze: czło­wieczeństwa i wrażliwości serca. Nasza wizyta na cmentarzu jest także aktem wdzięczności dla naszych najbliższych, którym tak wiele nieraz zawdzięczamy, a którym za życia nie powiedzieliśmy, że wiemy, co dla nas zrobili i nie powiedzie­liśmy im także, że ich kochamy. – Ale to jest także akt miłości. To dlatego mówimy, że śmierć nie pokonała miłości. Nasza miłość i nasza pamięć sięga za  grób. I tym najpiękniejszym, chrześcijańskim sposobem przekraczania tego progu śmierci, wychodzenia w stronę zmarłych jest modlitwa w  ich intencji. Uczmy nasze dzieci, te malutkie, które tutaj stoją, tego pięknego zwyczaju chrześcijańskiej mo­dlitwy, za  zmarłych. To jest miłość do tych, którzy odeszli. To jest wyraz wdzięczności. Dlatego często bierzcie w swoje ojcowskie, matczyne dłonie rączki swoich dzieci i prowadźcie je na cmentarz. Niech one widzą, że ty jako oj­ciec, matka, stoisz nad grobem swojego rodzica, a ich dziadka. Bo jeśli tego ich nauczysz, jeśli one to zobaczą, to kiedyś przyjdą ze swoimi dziećmi a twoimi wnuczkami nad twój grób – zaznaczył w  swoim kazaniu na cmentarzu ks. Jan Częczek.

Piątek, 30 maja br., był ostatnim dniem Misji Świętych. Symbolika liturgii tego dnia była bardzo głęboka. Zanim roz­poczęła się Msza św., wspólnota parafialna uczestniczyła w Drodze Krzyżowej. Wio­dła ona od krzyża na Skarpie (krzyż upa­miętniający powstanie przeciw Austriakom w 1846 r.) do kościoła parafialnego. Pro­wadzący ją ks. Zbigniew Suchy podkreślił, że droga Pana Jezusa nie zna kompromisu, nie możemy ulegać nastrojom (modlić się czy przychodzić do kościoła wtedy, kiedy mamy na to ochotę) i  mamy modlić za  naszych bliźnich zwłaszcza wtedy, kiedy wiemy, że borykają się z  poważnymi problemami. Przy XIV sta­cji Drogi Krzyżowej padły znamienne słowa. Tu, przy tej stacji, należy wrzucić do grobu to, co jest nam trądem i to, co śmierdzi trupem, bo dopiero wtedy rozpo­czyna się zmartwychwstanie. Każdy z  parafian przyniósł ze  sobą krzyż. Nastą­piła podniosła i  wzruszająca intronizacja krzyża misyjnego, a  każdy trzymany w dłoniach krzyż został poświęcony. W uroczystej przysiędze, parafianie po­twierdzili swoją wolę pójścia za  Chrystusem. Te, krzyż otrzymają także na ostatnią drogę. Po zakończonej Drodze Krzyżowej wierni uczestniczyli we Mszy św. Kazanie ks. T. Kocóra było podsumo­waniem tygodniowych ćwiczeń misyjnych. Nawiązał on do symboliki krzyża i  podkreślił jego wartość w życiu każdego chrześcijanina. – To Pan Jezus oddał wła­sne życie za ciebie i  za mnie. I  ma tylko jedno pragnienie, abyś tego życia nie zmarnował, abyś je przeżył, jak możesz najlepiej. Ta miłość wpisana jest w  krzyż. Jak ci będzie ciężko, to zawsze popatrz na krzyż. Bóg jest nieskończoną miłością. Każdy z  nas, na mocy sakramentu chrztu i bierzmowania ma wyciśnięte niezatarte znamię, pieczęć, która swój początek bie­rze w krzyżu. Bardzo was proszę, abyście uroczyście zawiesili krzyż na ścianie wa­szego domu. Niech on przypomina, że Chrystus jest członkiem twojej rodziny. Jeżeli jest członkiem twojej rodziny, to znaczy, że z  tym Jezusem rozmawia się na modlitwie. Dlatego proszę was, abyście pielęgnowali modlitwę, tę osobistą i tę rodzinną, szczególnie wieczorną. Skoro Jezus jest członkiem twojej rodziny, to znaczy, że panują tu chrześcijańskie oby­czaje, że szanowane jest każde życie, i to poczęte, i to nad grobem. To znaczy rów­nież, że spoglądacie na siebie oczyma Je­zusa.
W czasie Misji Świętych duch modlitwy ogarnął ustrzycką wspólnotę – to było wi­dać w  kościele, podczas nabożeństw i Apeli Jasnogórskich, i to dało się za­uważyć w domach, gdzie do wspólnej modlitwy klękali wszyscy: babcie i dziadkowie, rodzice i dzieci.

Wojciech Domiszewski

Edycja przemyska, nr 26 z 2003 roku

Parafia pw. Najświętszej Maryi Panny Królowej Polski w Ustrzykach Dolnych
ul. 29 Listopada 24, 38-700 Ustrzyki Dolne, e-mail: info parafianmpustrzyki.pl

www.parafianmpustrzyki.pl © 2025 Wszelkie Prawa Zastrzeżone